Moje schixy

Jest Fatalnie ale mimo to na przód.

Witam was przynosze wam kolejne wieści co u mnie.
Cóż od ostatniego wpisu przez tydzień żyło mi się dobrze, myślałem że wyrzuty sumienia mi odpuścił lecz jednak moje sumienie postanowiło o sobie przypomnieć w postaci schiz, to wyglądało tak, byłem na nocce6 w pracy szczęśliwy i zadowolony poszedłem do, łazienki, podszedłem to lustra i zobaczylem moją twarz, miała dosłownie kolor zwłok, taki żółto-szary, wyszedłem stamtąd jak poparzony, wziolem klucze i wszystko co mi było potrzebne by zrobić obchod na szpitalu (pracuje w ochronie na portierni ), gdy szedłem drogą uslyszalem głosy w mojej głowie które śpiewały,, Dobry jezu a nasz panie daj mu wieczne spoczywanie''. Był to naprawdę głośny śpiew, tak głośny że ledwo trzymałem się na nogach, to mnie obezwładniało. Ten stan rzeczy trwał kilka minut. Gdy skończyłem obchód mój towarzysz na dyżurze powiedział że mogę się zbierać do domu, szedłem jak oszalały i poszedłem spać

Przez kilka kolejmych dni oczywiście czułem się strasznie wyrzuty sumienia i poczucie mnie zżerały, obwinoalem się że odwiedziłem dziadka tylko raz (a leżał tam do momentu śmierci, sześć dni), miałem myśli samobójcze (już nie mam).

Nadszedł ten wyczekiwany dzień wizyty u psychiatry do której chodzę, wygadalem jej wszystko: o śmierci dziadka, o moim lęku i panice, o moich schizach itp. Cóż dostalem cztery rodzaje leków (a miałem dwa), jeden z tych leków mam doraźnie a raz już go bralem. Dobrą stroną tego jest to że moje schizy i sumienie ucichly, jestem spokojniejszy, nie mam lęków, ale mam w środku wewnetrzne przerazenie, czuje wstręt do zła jakie jest na tym świecie. No cóż zobaczymy jak będzie dalej

Mimo tego co czuje te przeżycia nie zakłócają rytmu mojego życia, robie to co lubie: bardzo często podróżuje, spotykam się z przyjaciółmi i chlopakiem, mam lrace która mnie cieszy, staram sie pomagać innym i walcze z moimi demonami wierząc w lepsze jutro

Opowiadać innym czy siedzieć cicho

Witam was w moim kolejnym wpisie. Dziś chciałbym się podzielić moimi przemyśleniami i rozterkami.,, opowiadać innym czy siedzieć cicho'', No właśnie i o co mi tu chodzi? Otóż w kwestii mówienia innym o swoich problemach nie mam takich obiekcji, na przykład o tym co tutaj pisze teraz raczej nikt nie wie, zresztą po co to opowiadać, Czasem wydaje mi się że nikt tego nie zrozumie i że moje problemy są odpychane na bok, dlatego piszę bloga, ale radzę sobie, w zależności od osoby mówią tyle ile potrzebuję ( nie licząc mojego życia wirtualnego, bo Czasem wydaje mi się że w internecie mówię więcej dziś w realu).
Chodzi mi bardziej o ten pozytywny aspekt, czyli tzw Chwalenie się. No i bardziej to dosyć często zadajesz sobie pytanie Chwalić się czy nie chwalić? Wiadomo każdy lubi się dzielić czy to w realu czy to w internecie swoimi sukcesami i szczęściem: zdanie egzaminu na prawo jazdy, dostanie się na studia, przeżycie jakieś wielkie przygody, czy też bycie związku. Do tego ostatniego przykładu w szczególności wrócę, ale najpierw może umówię jak widzę pozostałe. Dajmy to że taki Fabian (tak mówię o sobie) spotyka się z kimś, i ta osoba na przykład mówi do niego,, Słuchaj zdałem maturę i idę na studia na które zawsze chciałem iść, spełni się moje marzenie yeh''. No i Fabian który robi na takim zwyczajnym stanowisku które nie do końca jest zgodne z jego marzeniami gotuje się ze złości, w myślach bluzgami coś w stylu ,, Słuchaj ty parszywy gnojku dlaczego tobie się udało a mi nie, nienawidzę cię za to że tobie się udało rozumiesz'', jednak Fabian wie że są to jego prywatny emocje i że nie powinien tego mówić bo doszłoby do awantury niepotrzebnych sprzeczek czy jakiś innych przejawów agresji dlatego fabian z drugiej strony Jaką częścią siebie cieszy się z sukcesu swojego znajomego mówiąc z uśmiechem,, super gratuluję wierzę że na pewno dasz sobie radę'', ale mimo to gotuje się w nim niewypowiedziana złość i zazdrość której nigdy nie wyrazi bo uważa że nie ma prawa z tego powodu wszczynać III wojny i tak agresywnie się zachować. Fabian nigdy w bezpośrednich w słowach nie powie tego co czuje, to tak agresywne i brutalne, trzyma to w sobie i nawet jeśli powie to łagodniejszym sformułowaniem, nie usunie z siebie całej złości, Fabian jest zły że tak właśnie stworzył go świat, że tak mi się życie ułoży. i to z grubsza byłem ja, ten Fabian z opowieści to ja.
zajmijmy się teraz drugą stroną medalu, zupełnie przeciwną. wrócę teraz do tematu związku i miłości. Otóż Fabian (czyli ja), ma chłopaka, ma się do kogo przytulić, pogadać o wszystkim itp. No i dajmy na to że spotyka się z jakimś innym znajomym homoseksualistą, który jest sam i na pytanie co u niego odpowiada,, a no jest super mam chłopaka jesteśmy tacy szczęśliwy kochamy się bla bla bla itp'', i tak się fiksuje na tej opowieści. po skończeniu mówienia cytatów rodem z,, Romea i Julii'' kumpel nagle mówi że musi iść do domu, no okej Żegnacir się każdy idzie w swoją stronę, po czym idąc swoją stronę Fabian myśli,, kurde po co ja tyle opowiadałem jaki jestem szczęśliwy w związku Przecież go mogło to urazić, może w swojej samotnej sytuacji nie chciał słuchać jak mi jest dobrze bo kogoś mam'', i teraz Fabianowi/mi jest przykro że go skrzywdziłem.
Mamy przedstawione obie strony medalu czyli mojej osobowości gdzie jestem zazdrosny chorobliwie o życie innych, a z drugiej strony mam wyrzuty I zastanawia mnie czy dzieląc się moim szczęściem, mówiąc czy pisząc Jak mi dobrze nie sprawia innym bólu i nie krzywdę innych. każdy się czymś chwali, Każdy czegoś zazdrościć, Bo jeśli będziemy mówić mnie o sobie to druga strona przyzwyczai się do tego że może niekiedu mówić o sobie, a ciebie/mnie nie ważne kogo wewnątrznie, będzie brał atak białej gorączki, ale nie powiesz też też dużo o sobie, nie pochwalisz się bo nigdy nie wiesz czy twoja pochwała nie wywoła ataku zazdrości u tej osoby, nie wiesz czy ta osoba nie poczuje tego co ty gdy masz wyrzuty sumienia, a takie wyrzuty sumienia potrafią wykończyć. zadaję sobie w związku z tym problemem następujące pytania
– Czy jak jestem zazdrosny i mam w związku z tym objawy psychosomatyczne, to jest coś ze mną tak czy powinienem poprosić daną osobę by się nie chwaliła bo mnie to do szału doprowadza?
– czy jak ja się chwalę czya należy mś czego inna osoba nigdy nie będzie mogła mieć ( na przykład chwalę się dalekimi podróżami a druga osoba jest przykuta do łóżka) czy nie krzywdzimy tym innych przecież masz prawo mówić co słychać u mnie?
– Ktoś jest w związku i widzi lub slyszy to osoba samotna to lepiej przestać okazywać sobie uczucia czy to ta osova powinna skorzystać z pomocy specjalisty?
– Czy jesteście za tym by pisać na portalach społecznościowych o swoim związku (pod względem ranienia innych nie prywatności)?
-Czy dobrze że chwalę się czymś czego nie mają i nigdy nie będą mieć inni

Taka jest moja labilność zazdroszczę innym a jednocześnie mam obawy i wyrzuty że ktoś może czuć sie przezemnie skrzywdzony przez moje opowiadanie o swoich jasnych stronach życia

Dziś mija miesiąc od śmierci mojego dziadka z tej okazji napisałem wiersz o tym co czułem w ostatnich dniach życia mojego dziadka i po jego śmierci, względem samego siebie

SUMIENIE I KARA

Wyrzuty wyrzuty
I umysł zatruty.
W kajdany smutku skuty
Sumienie sumienie
Radości mych cienie
a w sercu kamienie
bo byłem za chamstki
w emocjach nie damski
nie dałem empatii
dostałem apatii
nie wsparłem nie byłem
tchórzostwem skrzywdzilem
może i nawet kogoś zabilem
zostawiłem, nie byłem, nie przytuliłem
emocją się ponieść dałem
więc oto jak siebie nazwałem

Jestem tchórzem
Jestem świnią
Nie mam serca
Niech smutek trwa
i żyć mi nie da
nie zasługuje, nie zasługuje
niech sumienie mi życie zrujnuje

Gdy ciemność zapada
Paniki gromada nagle mnie ogarnia
jak śnieg na bok panika radość odgarnia
i umysł opluty
i mama też wyrzuty
wiem że nie będzie pięknie
Czuję że serce pęknie
niechce tego o nie
słyszę go z zaświatów
jak tysiące katów
do ucha wciąż powtarza mi

zawiodłeś mnie, zraniłeś mnie
nawiedzę cię, wykończe cię
będzie kara, koszmarów czars
mnie zostawiłeś, jak tchórz spie#rzyłeś

nie mogę na siebie patrzeć
w lustrze chcę siebie zatrzeć
wykonczy i życie rozbić
zamiast tu tkwić
może tak zgnić
rachunki wyrównać
z ziemią się zrównać
i pod ziemoę pujdę
Pieklu nie ujde
będziesz, wył, płonoł
lawą pluł, tonoł
trzeba było być wrazliwym,
empatycznym i ckliwym

Jak (nie) jestem agresywny

Witajcie kochani Dziś chciałbym wam przedstawić trzy przykłady jak (nie) jestem agresywny wobec ludzi

SYTUACJA i
Siedzę sobie na przystanku autobusowym w Gądeczu, i czekam na transport w stronę osiedla łoskoń w Bydgoszczy (siedziałem pod wiatą Przystankową) kiedy nagle Nadjeżdża dwóch nastolatków na rowerze jeden mówi do drugiego:
– Ej siadamy pod wiatą
na to ten drugi:
– Nie he he, nie dzięki.
Gdyy na nich spojrzałem spostrzegłem że ich oczy są zwrócone w moją stronę, słyszałem jednocześnie z ich strony Szepty i śmiały skierowane w moim kierunku, po czym ze śmiechem pojechali sobie dalej.

SYTUACJA II
Tutaj nie przytoczę żadnej rozmowy, po prostu dowiedziałem się że kumpel którego ostatnio w trudnej dla niego sytuacji wspierałem po prostu bez powodu się na mnie Wypiął, sam sobie bez konsultacji ze mną stwierdził że nie jestem po jego strony i bez słowa zerwał kontakt nawet nie podjął próby rozmowy, usunął mnie z FB, nie podał nowego telefonu, po prostu do widzenia bez słowa wyjaśnienia.

SYTUACJA III
Siedząc wieczorkiem na Messengerze zaczepił mnie taki jeden typ a rozmowa między nami wyglądała tak: najpierw on napisał do mnie (przedstawie to w formie dialogu)
– Cześć ja gej
– Ja: Aha
– A ty gej?
– Ja: Tak
– Zadzwoń
– Ja: W jakim celu
– Jestem nago
– Ja: No i?
– Proszę zadzwoń
– Ja: Po co?
– Pokaż się?
– Ja: W jakim celu?
– Bo chcę sobie teraz z tobą zwalić konia
– Ja: Walić to żeś przywalił chyba niedawno żeś w coś głową
– Przepraszam, już nie pisz

I oto trzy przykłady które spotkały mnie jednego dnia w przeciągu czterech godzin. przeciwko ludzkości która niekiedy tak brutalnie mnie ocenia, bunt przeciwko złu tegp świata, przeciw tym okrutnym i bezlitosnym społeczeństwem czasem jest jak przetrwanie . Skoro faktycznie jestem taki agresywnyjak mówi mi moja psycholożka z poradni, to chyba moim przeznaczeniem jest być złym policjantem chociaż nie chciałem tego dla siebie i innych moich przyjaciół . Przykro mi że muszę tak brutalnie to reprezentować ale cóż identyfikuje się z tymi okropnymi ludźmi nie akceptując ich. To nie jest mój świat, nie chciałem takiego świata dla siebie6i innych, nie chcialem w takim swiecie się wychować ⬇️

Fezy żałamania w żałobie mogą walnąć w każdej chwili

Cześć wszystkim. Kochani, naprawdę życie to jedna wielka sinusoida, raz w górę, raz w dół. Zdawało mi sie że już zaakceptowałem fakt że mój dziadek nie żyje, ale ta żałoba chyba tylko zmieniała formę, ujawniała się poprzez strach o swoje życie, strach o życie najbliższych, ataki paniki w ciemności (od kilku dni je mam), dziś doszła olbrzymia wściekłość na matkę bo Zostawiła mnie i braci w chwili gdy najbardziej jej potrzebowaliśmy (przynajmniej ja potrzebowałem jej). W chwili gdy się dowiedzieliśmy ona wyszła i nawet kondolencji nie złożyła, moglem liczyć na dychowe wsparcie mojego chłopaka i przyjaciół którzy mnie odwiedzili i zapewnili mi nocleg dopiero następnego dnia matka przez telefon,, A no zapomniałam ci kondolencje złożyć'' (bezczelność), potem alkohol przez dwa dni szedł w ruch i piłem jednego dnia razem z nią. Dzień przed różańcem i pogrzebem matka z tekstem do mnue,, No ja się boje jak wy zareagujecie trzymajcie się mnie podczas pogrzebu''. No cóż nadzieję zrobiłem że ona mnie wesprze ale się okazuje że nie, że ona trzymała się z dala od nas nawet nie obok, a jedyną osobą którą mnie wspierał mój brat który poklepał mnie po ramieniu, szedł ze mną z cmentarza do samochodu a ja z nim, i z nim też plakalem i przy nim stałem, i takie wsparcie mi wystarczy, ale ona wolała szum wokół siebie zrobić. Jeśli chodzi o babcie tą najbardziej obchodziło że nie ma za co żyć, tylko ja i bracia zachowywalismy się normalnie z wyrzutami . Po powrocie siedziałem caly czas w domu do następnego dnia kiedy się przeprowadzalem. Zostałem sam z wyrzutami smumienia że nie odwiedziłem przez swoje wlasne tchórzostwo pstatni raz dziadka, że nie zdążyłem się pochwalić dziadkowi jak mi w pracy na stażu i na mieszkaniu idzie, z tą tęsknotą też jestem praktycznie sam, chce mi się wyć, wrzeszczć, chce zwyzywać matkę za to wszystko jak się zachowywała, ale tłumie to wszystko w sobie. Przyjaciół mam, ale oni chyba zapomnieli o tym że moje cierpienie gdzieś może mnie trzymac i wracać, jedynie mój chłopak najbardziej się mną interesuje. Na szczęście jest taki super portal jak elten gdzie mogę pisać o swoich troskach bo inaczej ześwirowałby. Uff już mi lepiej hi hi

Jak moje nieświadomione wewnętrzne przeżycia mnie zniszczyły

Witajcie.
Wczoraj było ok, dziś jest kiepsko i to przez to co nie miało miejsca w życiu realnym. Trzy tygodnie temu pisałem tu o śmierci mojego dziadka. Do dnia wczorajszego myślałem że to przebolałem, ale dziś w nocy przyśniła mi się śmierć mojego dziadla, tylko że nie w szpitalu tylko w domu i w dodatku wśród awantur, nerwów i wrzasków, to wywołało u mnie w organizmie taki szok że gdy się obudziłem było mi niedobrze, słabo i duszno do tego stopnia że postanowiłem nie zakluczać się w pokoju na wypadek jakbym zaslabl by ktoś kto by mnie znalazł mugl zadzwonić na numer ratunkowy 112. Po nieustalonym czasie udalo6mi się zasnąć i już spałem spokojnie, ale obudziłem się z uczuciem lęku i paniki które trzyma mnie do teraz, boję się że strace mojego chłopaka że umbrze lub mnie zdradzi że strace przyjaciół i życie, a najbardziej przerażający lęk to ten że mój dziadek wyjdzie z grobu i przyjdzie do mnie jako żywy trup żądając zemsty za wszystkie moje krzywdy i złe czyny wzgledem niego (których żałuję i podczas pogrzebu przeprosilem go), teraz jesyem na tym etapie że czuję się jakby ten pogrzeb był wczoraj a był przecież 3 tygodnie temu. To wyszło tak z nienacka przyszło, wczoraj wszystko było dobrze byłem pełen życia, a dziś? Dziś się boję
Dobrze że dziś idę do pracy może to mi pomoże, ostatnio się udało więc może tym razem też tak będzie, jest nadzieja.
,

Podsumowanie moich dotychczasowych postępów dotyczących samodzielnego życia

Dziś mijają 2 tygodnie odkąd Mieszkam sam, odkąd Uczęszczam na staż, i odkąd sam z zarządem swoimi pieniędzmi opiszę jak mi to na razie idzie.

Zacznijmy od plusów. Samodzielność dała mi przede wszystkim większe uczucie swobody niezależność szczęścia oraz samorealizacji, czuję że mam pełną kontrolę nad moim życiem i na to co się w nim dzieje i że robię wszystko tak jak ja chcę ponosząc za to konsekwencje i te dobre i te złe ( z tych złych wyciągam naukę i staram się je poprawić, ale o tym za chwilę). Przez ten czas przekonałem się że umiem nieźle gotować, ugotowałam sobie budyń, usmażyłam klopsów, zrobiłem omlet, zrobiłem jajecznicę, płatki z mlekiem na śniadanie itp przekonałem się też o tym że potrafi rozsądnie zrobić zakupy oraz że umiem zrobić pranie co też mi nawiasem mówiąc nieźle idzie. Z porządkiem różnie bywa ale to kwestia niechcenia ale też to ogarniam

Niestety mam też powody do zmartwień i zrobiłem kilka małych błędów. Zaczniemy od tych małych błędów (są ich dwa), pierwszy zostawiłem na stole otwarte mleko i się zrobiła taka papka niezjadliwa z tego, a na dodatek zalałem płatki tym,, specyfikiem'' i myślałam że centralnie zwymiotuję, musiałam się tego potem jakoś pozbyć, chciałem to wylać do toalety ale bałem się zapchania a w tym domu nie mieszkam sam i byłyby kłopoty, więc przelałem to do kartonowego opakowania po kapsułkach do prania i wrzuciłem do kontenera na śmieci ( no niezły ze mnie kombinator xd). drugi Błąd był taki że wyjeżdżając wczoraj do Grudziądza na cały dzień zostawiłem powieszone pranie przy balkonie a krótkopędy moim powrotem przez Bydgoszcz przeszła gwałtowna burza z ulewą Jak wróciłem miałam pranie całe mokre i przewróconą półkę na kwiaty na której było ono powieszone ( No znowu sobie wykombinował m by w takich miejscach wieszać pranie Zamiast kupić sobie suszarkę xd).

Okej Trochę się pośmialiśmy poczepialiśmy drobiazgów a teraz przejdźmy do zupełnie poważnych spraw. Dziś mija trzeci tydzień jak Jestem zatrudniony na stażu w firmie ochroniarskiej Vigor Security. Staż w tej firmie naprawdę bardzo mi się podoba, przesympatyczny ludzie, miła atmosfera, i czuję się spełniony w tej pracy, czuję że mam swój cel. Zawsze Odliczam godziny kiedy kolejnego dnia pójdę do pracy, jak już tam idę to idę z radością i uśmiechem, jako ochroniarz chodzę po tych obiektach z pełną energią, ale niestety jak wspomniałem to jest tylko 3 miesięczny staż i Nie ma gwarancji że pracodawca mnie zatrudni, może on po trzech miesiącach mi powiedzieć że się nie nadaję że nie spełniam oczekiwań, i po prostu odmówić, nie wiem co ja wtedy ze sobą zrobię bo zostanę bez środków do życia ( mam rentę ale kto wyżyje tylko z tego), podróby bardzo zaklimatyzowała mi się szybko w tym pokoju i nie wyobrażam sobie żebym miał go opuszczać pokoik jest mały, ale mam tu łóżko na którym zawsze się wysypiam, super widok z balkonu, miłych współlokatorów, osoba która mi wynajmuję pokój też jest miło i skoro do tego by się dogadać, a na dodatek od jutra wprowadza się tutaj mój bardzo dobry przyjaciel więc będę miał dodatkowe towarzystwo. jest też trzeci powód którym się martwię, stanowisko na którym Jestem na stażu naprawdę bardzo mi się podoba dzięki temu mam zajęcie i pomaga mi to walczyć z depresją jeśli jest stracę to będę musiał zrezygnować ze wszystkiego na co zapracowałem. Staram się robić wszystko żeby być jak najlepszy stażystą, by następnie być jak najbardziej wydajnym pracownikiem ale boi się że to za mało, boję się że się nie uda, boję się że wszystko pójdzie na marne Chodź tego bym nie chciał…

EltenLink