https://youtu.be/hPHAzW22ZRk
Ostatnio spiesząc się do domu (musiałem dostawcy za jedzenie zapłacić) miałem wypadek, uderzył we mnie samochód osobowy, dostałem z reflektira w lewą nogę, prawą nogę cofnąłem do tylu, pod wplywem uderzenia straciłem równowagę i ukleklem na prawe kolano a lewą nogę unioslem ku górze. W międzyczasie wyprostowałem prawą nogę tak że samochód zdążył na nią lekko najechać. Skończyłem z rozkroczonymi nogami tak że między moimi nogami stało przednie prawe Koło od tego samochodu. Podczas upadania udało mi się podłożyć rękę pod głowę by uchronić głowę przed urazem i w ten sposób zdarłem sobie łokieć. Widząc i czując że mam lekko uwięzioną nogę pod kołem trzy razy szarpnąłem tą nogą na bok z taką siłą że aż podarła mi się nogawka od spodni, bałem się że z powodu niedokrwienia coś mi się stanie w moją zdrowszą nogę (mam MPD). Kierowca nawet nie spojrzał jak wyglada sytuacja tylko bez większego zastanowienia wrzucił wsteczny bieg, z racji że mialem jedno z kół między nogami to on wrzucając wsteczny bieg przejechał mi prawie po drugiej nodze, ale udało się ho powstrzymać. Tyle adrenalniny we mnie było że usiłowałem się podnieść (chodz wszyscy mi to odradzalu bo mogle mieć np kręgosłup uszkodzony), powtarzalem jak mantre tylko dwa zdania,, Ja musze iść do domu bo muszę dostawcy zapłacić a potem muszę iść do pracy". albo,, To moja wina moja wina moja wina, biore całą odpowiedzialność na siebie. Wszyscy mnie uspokajali bo trzęsłem się niewyobrażalnie, a te wspomnienia i wydarzenia pamiętam jak przez mgłę. Odmuwilem transportu do szpitala, wiadomo praca (chociaż i tak do niej nie poszedlem bo nie moglem stawać na lewą nogę, tę w którą uderzyła reflektor). Wiadomo w karetce badania, skończyło się na stłuczeniu obu kolan, zdarciu łokcia i zdarciu kolana. Potem wiadomo pytania, ale z zeznania świadków wynikało że to on zawinił, mi strach, stres i adrenalnia może trochę zniekształciły wspomnienia. Na końcu wraz z policjantem wrucilem do domu (to się stało 200 metrów od mojego miejsca zamueszkania). W ciagu ostatnich 3 dni odkazalem rane na kolanie okteniseptem a stłuczone miejaca smarowałem maścią. Obecnie na obie nogi mogę chodzić, trochę pobolewa ale mogę uczęszczać do mojej ukochanej pracy hihi
Tak! Udało mi się! Kolrjne moje marzenie spełnione. Od kilku dni jestem szczęśliwym posiadaczem laptopa firmy Lenovo. To normalnie mój spóźniony prezent gwiazdkowy. Może i nawet uda mi się dodawać jakieś wpisy głosowe. Wiadomo laptop to i więcej możliwości. Wiadomo telefon też jest ważną i niezastapioną sprawą, ale z pomocą laptopa MOŻE spełnie jeden z moich celów…
No Elo. Dawno mnie tu nie było, ostatni wpis dodałem tu około 2 miesiace temu, ale najwidoczniej nowy rok to dla mnie czas wielkich powrotów.
No cóż najpierw napisze krótko co u mnie, najważniejsza zmiana to chyba to że zrobiłem sobie blond pasemka oraz to że przedłużono mi umowę o pracę.
Przejdźmy do tematu lekcji (hehe jak nauczyciel nawijam tylko dyplomu magistra brak)
Jestem osobą leżącą się na Zaburzenia depresyjno – lękowe (połączenie depresji i nerwivy), oraz zaburzenia mechanizmów osobowości. Bardzo ważna w moim leczeniu jest terapia farmakologiczna (leki) oraz terapia indywidualna z psychologiem. Połączenie terapi psychologicznej i farmakologicznej zaczyna przynosić spodziewane efekty, ale nie tylko to mi pomaga, bardzo ważna w moim procesie leczenia jest autoterapia
Co to jest autoterapie? Hmmm, od razu mówię że nie ma ona nic wspólnego z samochodami i motoryzacją. Jest to tak zwane samoleczenie, czyli korzystanie z własnych zasobów emocjonslnych, umysłowych oraz potencjału, fantazji i pomysłowości. Dlaczego wymieniłem fantazje i pomysłowość? Wiadomo ilu ludzi tyle pomysłów na autoterapie. Moja skromna osoba również z tego korzysta i teraz wam wymienie kilka moich sposobie (moze nawet ktoś z tego skorzysta i dopomoge jakieś zagubionej duszy tutaj) :
1. Muzyka – wiadomo wielu ludzi jej słucha na odstresowanie, ja też. Słucham muzyki przez moj nowy głośnik JBL, na cały regulator (nie jest on aż tak głośny), często słuchanie muzyki łączę z bardzo głośnym spiewaniem, pomaga mi ten stres zamienić w energie która uchodzi wraz z powietrzem, tak samo jest w przypadku tańca (też łączę ze sluchaniem muzyki)
2. Pamietnik – Założyłem sobie profil na takiej stronie, ona po prostu nazywa się pamietnik internetowy. Jest ona bardzo prosta w obsłudze jestem pewny że osoba niewidoma czy niedowidzaca dałaby radę się tam poruszać. W każdym razie ja w was wierzę. W tym pamiętniku można poznać historie innych, gdyż posty można udostępniać prywatnie i publicznie, ja udostępniam publicznie, gdyż nie wstydzę się swoich emocji, prawdziwe ziomki mnie zaakceptują. Wklejam niżej link do tej strony
https://pamietnik.online/
3. Blog – Poza pamiętnikiem prowadzę też bloga na googlowskiej platformie Blogger, piszę tam swoje teksty o swoich emocjach i o moim życiu. Niestety te wpisy mają bardzo brutalny i negatywny charakter, bo chodzi w tym autoterapeutycznym sposobie aby wywalić i wyładować z siebie nawet te najbardziej chore emocje. Przez 9 miesięcy stworzyłem 15 tekstów
4. Przytulanie – uwielbiam się tulić, i to z każdym, ale ze względu na moją orientuje seksualna wolę bardziej przytulać chłopaków (nie chodzi mi o seks tylko o zwykłe przyjacielskie przytulanie). Niestety dwie osoby puci męskiej które chcą mnie przytulać mieszkają 500 km odemnie, to smutne że tak mała luczba mężczyzn chce się przytulać. Przytulanie uwalnia endorfiny, daje uczucie ciepła, bezpieczeństwa i bliskości, niestety jestem od tego uzależniony
5. Łóżko i słodycze – wiem że to bardziej depresyjno – destrukcyjny sposób, ale czasem przez depresję czy dola lub załamanie odczuwa się brak energii i nie można się do niczego zmuszać (chodź czasem trzeba), bo można się jeszcze bardziej doprawić. Czasem po prostu trzeba zjeść coś słodkiego, położyć się do łóżka i np coś obejrzeć.
To tyle mojej pseudo psychologii mam nadzieję że nie przynudzałem xD. Buziaczki i tulisie dla was kochani. Ściskam was serdecznie i pozdrawiam gorąco
I całodobowy dyżur na Witebskiej zakończony, był to mój ostatni dyżur na tym obiekcie jak i mój ostatni dyżur jako starzysta, kolejne moje dyżury w listopadzie będą już na umowe o pracę na okres próbny. Matko czuję się jakbym co najmniej ewoluował w wyższą formę życia niż dotąd byłem, niby to będzie zakres obowiązków który już doskonale znam ale to jednak to coś nowego i innego bo już nie na poziomie starzysty, tylko osiągnąłem jakby trochę wyższy lewel. Po wczorajszym dniu zdałem sobie sprawę ze swojej siły, ponieważ próbując po odbytym obchodzie otworzyć drzwi od mojej kańciapki połamałem klucz, i jedna jego część zostala w zamku, powalony superman ze mnie xD. No cóż zdałem też sobie sprawę z mojego wygimnastykowania i poznalem nieodkryte dotąt przezemnie zalety szczupłej sylwetki (wszedłem przez bardzo małe okienko które na moje szczęście zostawiłem otwarte). No cóż jak zakończyć staż to z fasonem, sprawowałem się zbyt idealnie, jakaś plama na czystej karcie mojego sprawowania się pojawiła xDD
Jest Fatalnie ale mimo to na przód.
Witam was przynosze wam kolejne wieści co u mnie.
Cóż od ostatniego wpisu przez tydzień żyło mi się dobrze, myślałem że wyrzuty sumienia mi odpuścił lecz jednak moje sumienie postanowiło o sobie przypomnieć w postaci schiz, to wyglądało tak, byłem na nocce6 w pracy szczęśliwy i zadowolony poszedłem do, łazienki, podszedłem to lustra i zobaczylem moją twarz, miała dosłownie kolor zwłok, taki żółto-szary, wyszedłem stamtąd jak poparzony, wziolem klucze i wszystko co mi było potrzebne by zrobić obchod na szpitalu (pracuje w ochronie na portierni ), gdy szedłem drogą uslyszalem głosy w mojej głowie które śpiewały,, Dobry jezu a nasz panie daj mu wieczne spoczywanie''. Był to naprawdę głośny śpiew, tak głośny że ledwo trzymałem się na nogach, to mnie obezwładniało. Ten stan rzeczy trwał kilka minut. Gdy skończyłem obchód mój towarzysz na dyżurze powiedział że mogę się zbierać do domu, szedłem jak oszalały i poszedłem spać
Przez kilka kolejmych dni oczywiście czułem się strasznie wyrzuty sumienia i poczucie mnie zżerały, obwinoalem się że odwiedziłem dziadka tylko raz (a leżał tam do momentu śmierci, sześć dni), miałem myśli samobójcze (już nie mam).
Nadszedł ten wyczekiwany dzień wizyty u psychiatry do której chodzę, wygadalem jej wszystko: o śmierci dziadka, o moim lęku i panice, o moich schizach itp. Cóż dostalem cztery rodzaje leków (a miałem dwa), jeden z tych leków mam doraźnie a raz już go bralem. Dobrą stroną tego jest to że moje schizy i sumienie ucichly, jestem spokojniejszy, nie mam lęków, ale mam w środku wewnetrzne przerazenie, czuje wstręt do zła jakie jest na tym świecie. No cóż zobaczymy jak będzie dalej
Mimo tego co czuje te przeżycia nie zakłócają rytmu mojego życia, robie to co lubie: bardzo często podróżuje, spotykam się z przyjaciółmi i chlopakiem, mam lrace która mnie cieszy, staram sie pomagać innym i walcze z moimi demonami wierząc w lepsze jutro
Witam was w moim kolejnym wpisie. Dziś chciałbym się podzielić moimi przemyśleniami i rozterkami.,, opowiadać innym czy siedzieć cicho'', No właśnie i o co mi tu chodzi? Otóż w kwestii mówienia innym o swoich problemach nie mam takich obiekcji, na przykład o tym co tutaj pisze teraz raczej nikt nie wie, zresztą po co to opowiadać, Czasem wydaje mi się że nikt tego nie zrozumie i że moje problemy są odpychane na bok, dlatego piszę bloga, ale radzę sobie, w zależności od osoby mówią tyle ile potrzebuję ( nie licząc mojego życia wirtualnego, bo Czasem wydaje mi się że w internecie mówię więcej dziś w realu).
Chodzi mi bardziej o ten pozytywny aspekt, czyli tzw Chwalenie się. No i bardziej to dosyć często zadajesz sobie pytanie Chwalić się czy nie chwalić? Wiadomo każdy lubi się dzielić czy to w realu czy to w internecie swoimi sukcesami i szczęściem: zdanie egzaminu na prawo jazdy, dostanie się na studia, przeżycie jakieś wielkie przygody, czy też bycie związku. Do tego ostatniego przykładu w szczególności wrócę, ale najpierw może umówię jak widzę pozostałe. Dajmy to że taki Fabian (tak mówię o sobie) spotyka się z kimś, i ta osoba na przykład mówi do niego,, Słuchaj zdałem maturę i idę na studia na które zawsze chciałem iść, spełni się moje marzenie yeh''. No i Fabian który robi na takim zwyczajnym stanowisku które nie do końca jest zgodne z jego marzeniami gotuje się ze złości, w myślach bluzgami coś w stylu ,, Słuchaj ty parszywy gnojku dlaczego tobie się udało a mi nie, nienawidzę cię za to że tobie się udało rozumiesz'', jednak Fabian wie że są to jego prywatny emocje i że nie powinien tego mówić bo doszłoby do awantury niepotrzebnych sprzeczek czy jakiś innych przejawów agresji dlatego fabian z drugiej strony Jaką częścią siebie cieszy się z sukcesu swojego znajomego mówiąc z uśmiechem,, super gratuluję wierzę że na pewno dasz sobie radę'', ale mimo to gotuje się w nim niewypowiedziana złość i zazdrość której nigdy nie wyrazi bo uważa że nie ma prawa z tego powodu wszczynać III wojny i tak agresywnie się zachować. Fabian nigdy w bezpośrednich w słowach nie powie tego co czuje, to tak agresywne i brutalne, trzyma to w sobie i nawet jeśli powie to łagodniejszym sformułowaniem, nie usunie z siebie całej złości, Fabian jest zły że tak właśnie stworzył go świat, że tak mi się życie ułoży. i to z grubsza byłem ja, ten Fabian z opowieści to ja.
zajmijmy się teraz drugą stroną medalu, zupełnie przeciwną. wrócę teraz do tematu związku i miłości. Otóż Fabian (czyli ja), ma chłopaka, ma się do kogo przytulić, pogadać o wszystkim itp. No i dajmy na to że spotyka się z jakimś innym znajomym homoseksualistą, który jest sam i na pytanie co u niego odpowiada,, a no jest super mam chłopaka jesteśmy tacy szczęśliwy kochamy się bla bla bla itp'', i tak się fiksuje na tej opowieści. po skończeniu mówienia cytatów rodem z,, Romea i Julii'' kumpel nagle mówi że musi iść do domu, no okej Żegnacir się każdy idzie w swoją stronę, po czym idąc swoją stronę Fabian myśli,, kurde po co ja tyle opowiadałem jaki jestem szczęśliwy w związku Przecież go mogło to urazić, może w swojej samotnej sytuacji nie chciał słuchać jak mi jest dobrze bo kogoś mam'', i teraz Fabianowi/mi jest przykro że go skrzywdziłem.
Mamy przedstawione obie strony medalu czyli mojej osobowości gdzie jestem zazdrosny chorobliwie o życie innych, a z drugiej strony mam wyrzuty I zastanawia mnie czy dzieląc się moim szczęściem, mówiąc czy pisząc Jak mi dobrze nie sprawia innym bólu i nie krzywdę innych. każdy się czymś chwali, Każdy czegoś zazdrościć, Bo jeśli będziemy mówić mnie o sobie to druga strona przyzwyczai się do tego że może niekiedu mówić o sobie, a ciebie/mnie nie ważne kogo wewnątrznie, będzie brał atak białej gorączki, ale nie powiesz też też dużo o sobie, nie pochwalisz się bo nigdy nie wiesz czy twoja pochwała nie wywoła ataku zazdrości u tej osoby, nie wiesz czy ta osoba nie poczuje tego co ty gdy masz wyrzuty sumienia, a takie wyrzuty sumienia potrafią wykończyć. zadaję sobie w związku z tym problemem następujące pytania
– Czy jak jestem zazdrosny i mam w związku z tym objawy psychosomatyczne, to jest coś ze mną tak czy powinienem poprosić daną osobę by się nie chwaliła bo mnie to do szału doprowadza?
– czy jak ja się chwalę czya należy mś czego inna osoba nigdy nie będzie mogła mieć ( na przykład chwalę się dalekimi podróżami a druga osoba jest przykuta do łóżka) czy nie krzywdzimy tym innych przecież masz prawo mówić co słychać u mnie?
– Ktoś jest w związku i widzi lub slyszy to osoba samotna to lepiej przestać okazywać sobie uczucia czy to ta osova powinna skorzystać z pomocy specjalisty?
– Czy jesteście za tym by pisać na portalach społecznościowych o swoim związku (pod względem ranienia innych nie prywatności)?
-Czy dobrze że chwalę się czymś czego nie mają i nigdy nie będą mieć inni
Taka jest moja labilność zazdroszczę innym a jednocześnie mam obawy i wyrzuty że ktoś może czuć sie przezemnie skrzywdzony przez moje opowiadanie o swoich jasnych stronach życia
SUMIENIE I KARA
Wyrzuty wyrzuty
I umysł zatruty.
W kajdany smutku skuty
Sumienie sumienie
Radości mych cienie
a w sercu kamienie
bo byłem za chamstki
w emocjach nie damski
nie dałem empatii
dostałem apatii
nie wsparłem nie byłem
tchórzostwem skrzywdzilem
może i nawet kogoś zabilem
zostawiłem, nie byłem, nie przytuliłem
emocją się ponieść dałem
więc oto jak siebie nazwałem
Jestem tchórzem
Jestem świnią
Nie mam serca
Niech smutek trwa
i żyć mi nie da
nie zasługuje, nie zasługuje
niech sumienie mi życie zrujnuje
Gdy ciemność zapada
Paniki gromada nagle mnie ogarnia
jak śnieg na bok panika radość odgarnia
i umysł opluty
i mama też wyrzuty
wiem że nie będzie pięknie
Czuję że serce pęknie
niechce tego o nie
słyszę go z zaświatów
jak tysiące katów
do ucha wciąż powtarza mi
zawiodłeś mnie, zraniłeś mnie
nawiedzę cię, wykończe cię
będzie kara, koszmarów czars
mnie zostawiłeś, jak tchórz spie#rzyłeś
nie mogę na siebie patrzeć
w lustrze chcę siebie zatrzeć
wykonczy i życie rozbić
zamiast tu tkwić
może tak zgnić
rachunki wyrównać
z ziemią się zrównać
i pod ziemoę pujdę
Pieklu nie ujde
będziesz, wył, płonoł
lawą pluł, tonoł
trzeba było być wrazliwym,
empatycznym i ckliwym
Witajcie kochani Dziś chciałbym wam przedstawić trzy przykłady jak (nie) jestem agresywny wobec ludzi
SYTUACJA i
Siedzę sobie na przystanku autobusowym w Gądeczu, i czekam na transport w stronę osiedla łoskoń w Bydgoszczy (siedziałem pod wiatą Przystankową) kiedy nagle Nadjeżdża dwóch nastolatków na rowerze jeden mówi do drugiego:
– Ej siadamy pod wiatą
na to ten drugi:
– Nie he he, nie dzięki.
Gdyy na nich spojrzałem spostrzegłem że ich oczy są zwrócone w moją stronę, słyszałem jednocześnie z ich strony Szepty i śmiały skierowane w moim kierunku, po czym ze śmiechem pojechali sobie dalej.
SYTUACJA II
Tutaj nie przytoczę żadnej rozmowy, po prostu dowiedziałem się że kumpel którego ostatnio w trudnej dla niego sytuacji wspierałem po prostu bez powodu się na mnie Wypiął, sam sobie bez konsultacji ze mną stwierdził że nie jestem po jego strony i bez słowa zerwał kontakt nawet nie podjął próby rozmowy, usunął mnie z FB, nie podał nowego telefonu, po prostu do widzenia bez słowa wyjaśnienia.
SYTUACJA III
Siedząc wieczorkiem na Messengerze zaczepił mnie taki jeden typ a rozmowa między nami wyglądała tak: najpierw on napisał do mnie (przedstawie to w formie dialogu)
– Cześć ja gej
– Ja: Aha
– A ty gej?
– Ja: Tak
– Zadzwoń
– Ja: W jakim celu
– Jestem nago
– Ja: No i?
– Proszę zadzwoń
– Ja: Po co?
– Pokaż się?
– Ja: W jakim celu?
– Bo chcę sobie teraz z tobą zwalić konia
– Ja: Walić to żeś przywalił chyba niedawno żeś w coś głową
– Przepraszam, już nie pisz
I oto trzy przykłady które spotkały mnie jednego dnia w przeciągu czterech godzin. przeciwko ludzkości która niekiedy tak brutalnie mnie ocenia, bunt przeciwko złu tegp świata, przeciw tym okrutnym i bezlitosnym społeczeństwem czasem jest jak przetrwanie . Skoro faktycznie jestem taki agresywnyjak mówi mi moja psycholożka z poradni, to chyba moim przeznaczeniem jest być złym policjantem chociaż nie chciałem tego dla siebie i innych moich przyjaciół . Przykro mi że muszę tak brutalnie to reprezentować ale cóż identyfikuje się z tymi okropnymi ludźmi nie akceptując ich. To nie jest mój świat, nie chciałem takiego świata dla siebie6i innych, nie chcialem w takim swiecie się wychować ⬇️
Cześć wszystkim. Kochani, naprawdę życie to jedna wielka sinusoida, raz w górę, raz w dół. Zdawało mi sie że już zaakceptowałem fakt że mój dziadek nie żyje, ale ta żałoba chyba tylko zmieniała formę, ujawniała się poprzez strach o swoje życie, strach o życie najbliższych, ataki paniki w ciemności (od kilku dni je mam), dziś doszła olbrzymia wściekłość na matkę bo Zostawiła mnie i braci w chwili gdy najbardziej jej potrzebowaliśmy (przynajmniej ja potrzebowałem jej). W chwili gdy się dowiedzieliśmy ona wyszła i nawet kondolencji nie złożyła, moglem liczyć na dychowe wsparcie mojego chłopaka i przyjaciół którzy mnie odwiedzili i zapewnili mi nocleg dopiero następnego dnia matka przez telefon,, A no zapomniałam ci kondolencje złożyć'' (bezczelność), potem alkohol przez dwa dni szedł w ruch i piłem jednego dnia razem z nią. Dzień przed różańcem i pogrzebem matka z tekstem do mnue,, No ja się boje jak wy zareagujecie trzymajcie się mnie podczas pogrzebu''. No cóż nadzieję zrobiłem że ona mnie wesprze ale się okazuje że nie, że ona trzymała się z dala od nas nawet nie obok, a jedyną osobą którą mnie wspierał mój brat który poklepał mnie po ramieniu, szedł ze mną z cmentarza do samochodu a ja z nim, i z nim też plakalem i przy nim stałem, i takie wsparcie mi wystarczy, ale ona wolała szum wokół siebie zrobić. Jeśli chodzi o babcie tą najbardziej obchodziło że nie ma za co żyć, tylko ja i bracia zachowywalismy się normalnie z wyrzutami . Po powrocie siedziałem caly czas w domu do następnego dnia kiedy się przeprowadzalem. Zostałem sam z wyrzutami smumienia że nie odwiedziłem przez swoje wlasne tchórzostwo pstatni raz dziadka, że nie zdążyłem się pochwalić dziadkowi jak mi w pracy na stażu i na mieszkaniu idzie, z tą tęsknotą też jestem praktycznie sam, chce mi się wyć, wrzeszczć, chce zwyzywać matkę za to wszystko jak się zachowywała, ale tłumie to wszystko w sobie. Przyjaciół mam, ale oni chyba zapomnieli o tym że moje cierpienie gdzieś może mnie trzymac i wracać, jedynie mój chłopak najbardziej się mną interesuje. Na szczęście jest taki super portal jak elten gdzie mogę pisać o swoich troskach bo inaczej ześwirowałby. Uff już mi lepiej hi hi